Ponad 80 % polskiej młodzieży nie wypełnia zaleceń i wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczących aktywności fizycznej niezbędnej do prawidłowego rozwoju człowieka.
Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Już dziś co piąte (22,3 proc.) ma problemy z nadwagą i otyłością, a w Warszawie i okolicach niemal co trzecie (32 proc.). W stolicy w ciągu ostatnich trzech dekad liczba małych grubasów wzrosła dziesięciokrotnie. W grupie 11-latków, jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, polskie dzieci są już najtęższe w Europie. Nadwagę ma już ponad połowa rodaków, a aż 27 procent jest otyłych. Nie tylko dlatego, że fatalnie się odżywiają. Przede wszystkim dlatego, że coraz mniej się ruszają.
Obecnie obowiązująca polityka sportowa zawęża tzw. upaństwowienie sportu tylko do przestrzeni związanej ze zdobywaniem medali w rywalizacji międzynarodowej a w szczególności medali igrzysk olimpijskich. Ekscytacja sukcesami sportowymi niestety nie przekłada się nigdy w prosty sposób na upowszechnianie sportu wśród dzieci i młodzieży. Sport nie jest produktem czy marką i samo retoryczne wychwalanie go nie wystarczy. Polska ma jeden z najniższych w Europie odsetek klubów sportowych i samych sportowców na tysiąc mieszkańców. W bieżącym roku ilość młodzieży uprawiającej sport w klubach sportowych spadła do poziomu 13 %. To najgorszy po Rumunii i Bułgarii współczynnik w Europie, bardzo często związany z ubożeniem polskiego społeczeństwa. To zagrożenie dalszego pogłębiania wykluczenia społecznego, dyskryminacji i marginalizacji części społeczeństwa. Bez silnego zaangażowania państwa w upowszechnianie sportu nie jest możliwa walka z tymi zagrożeniemi. Należy w końcu rozpocząć promowanie tych organizacji sportowych, które osiągają wymierne i przede wszystkim trwałe efekty.
Działalność klubów i organizacji sportowych ukierunkowana na upowszechnianie sportu to wyraz nowoczesnego myślenia o zdrowiu publicznym.
Jednostkowe międzynarodowe sukcesy sportowe czy tym bardziej przynależności do wyższych struktur międzynarodowych, krajowych organizacji sportowych nie może decydować o upaństwowieniu bądź nie danego sportu. Przykładem krajów skandynawskich, Wielkiej Brytanii czy Francji aktywność sportowa szczególnie najmłodszych obywateli naszego kraju musi stać się priorytetem władzy publicznej bez względu na przynależność lub jej brak do tzw. rodziny olimpijskiej.
Obecna polityka Ministerstwa Sportu wymuszająca wąską specjalizację nastawioną na bieżące wyniki międzynarodowe osiągane przez polskie związki sportowe całkowicie zbankrutowała. Mamy jeden z najniższych w Europie poziom usportowienia społeczeństwa bardzo często przykrywany okazjonalnymi turniejami czy programami o charakterze akcyjnym. Mamy bardzo niski poziom aktywności fizycznej całego społeczeństwa (Eurobarometr 2014 – 5%). Jedną z najmniejszych w Europie ilość klubów sportowych na tysiąc mieszkańców. Znikomą ilość zarejestrowanych zawodników (GUS – 2 %). Mamy wreszcie powiększającą się ofertę tzw. komercyjnych dostarczycieli sportu kosztem oferty publicznej nie nastawionej na zysk. Mamy wiele polskich związków sportowych – związków wydmuszek, w których ilość sportowców nie przekracza nawet ilości działaczy i trenerów. Wreszcie, pomimo olbrzymiego nadęcia na sukcesy sportowe, pomimo zaangażowanie dużych środków publicznych w działalności polskich związków sportowych często na poziomie bogatszych od nas krajów Unii Europejskiej osiągamy wciąż niezadowalające wyniki w rywalizacji międzynarodowej. Igrzyska Olimpijskie Londyn 2012 – 30 miejsce, Igrzyska Europejskie – 19 miejsce w klasyfikacji medalowej to nie są wyniki na miarę jednego z największych europejskich krajów. Przed nami najczęściej są kraje o podobny lub mniejszym potencjale ludzkim lecz dużo większym potencjale sportowym. Przegrywamy rywalizację sportową z krajami kilkukrotnie mniejszymi od nas.
Nadmierne zaangażowanie się władzy publicznej tylko w promowanie własnego wizerunku poprzez sukcesy sportowe nie przystaje do wartości propagowanych we współczesnej Europie.
Nie można upowszechniać sportów o dużym potencjale społecznym zostawiając ich samym sobie. Bez tworzenia sprzyjających warunków do jego rozwoju szczególnie tych legislacyjnych.
Niskie usportowienie społeczeństwa nie jest efektem wtórnym plagi zwolnień z lekcji wychowania fizycznego. Zależność zawsze jest odwrotna. Plaga zwolnień z zajęć w-f jest efektem niskiego poziomu świadomości nieusportowionych rodziców, nauczycieli, pedagogów czy lokalnych liderów społecznych. Byli sportowcy to świadomi rodzice, to najczęściej świetni zapaleni nauczyciele-liderzy. Byli sportowcy to również świetni żołnierze, funkcjonariusze policji, służb bezpieczeństwa. Każda nowocześniejsza wojskowa technologia musi być obsługiwana przez sprawnych i przede wszystkim dzielnych, niezłomnych operatorów. Każda inwestycja w obronności kraju musi wiązać się przede wszystkim ze zwiększaniem potencjału obronnego jego obywateli, a nie tylko inwestowaniem w najnowocześniejszy sprzęt wojskowy.
Władzę polskiego sportu powinny rozpocząć w końcu niepozorowaną walkę o usportowienie polskiego społeczeństwa, o masowość regularnych zajęć sportowych. Czasowe programy aktywizujące czy okazjonalne turnieje to manowce. Mogą tylko co najwyżej stanowić uzupełnienie najprostszej i przede wszystkim trwałej formy aktywności fizycznej jakim jest sport, szczególnie wdrażany na jak najwcześniejszych etapach życia. Upowszechnianie sportu to walka o zdrowie publiczne, to walka z patologiami społecznymi i biernymi formami spędzania czasu, a także deficytem dzielności i niezłomności wśród polskiej młodzieży. To szansa na kształtowanie pożądanych postaw prozdrowotnych i obywatelskich (prospołecznych). Władza publiczna nie jest wstanie prowadzić tej walki bez społecznych partnerów. Tylko stowarzyszenia, kluby sportowe, organizacje sportowe ale głównie uprzywilejowane Polskie Związki Sportowe nastawione przede wszystkim na upowszechnianie zarządzanych przez siebie sportów mogą uczynić tą walkę skuteczną. We współczesnej Europie nie istnieje podział na sporty lepsze i gorsze tak jak to ma miejsce w naszym kraju. Nieakceptowalny jest taki podział. W krajach Europy zachodniej upaństwowienie danego sportu uzależnione jest zawsze od stopnia jego upowszechnienia wśród obywateli, tradycji bez względu na przynależność lub nie do jakiejkolwiek grupy sportów olimpijskich czy pozaolimpijskich. Wyrazem takiej polityki sportowej jest różnorodność i mnogość dyscyplin sportowych w ramach, których powoływane są Narodowe Federacje Sportowe w krajach unii.
Dlatego przekazanie monopolu na pośrednie powoływanie Narodowych Federacji instytucjom zagranicznym, w dodatku prywatnym i tym samym przekazywanie części dyspozycji do określania stopnia pomocniczości polskiego państwa względem swoich obywateli jest kompromitujące dla obecnych władz polskiego sportu i może tylko rodzić podejrzenia w czyim interesie działają ministerialni urzędnicy.
Wyzbycie się prawa do decydowania o obliczu polskiego sportu, zrzucenie z siebie obowiązku monitorowania i weryfikowania struktur krajowych organizacji sportowych w celu przekształcania je w Narodowe Związki Sportowe na rzecz Komitetu WykonawczegoMiędzynarodowego Komitetu Olimpijskiego jest nieakceptowalne w żadnym cywilizowanym kraju a zwłaszcza kraju członkowskim Unii Europejskiej.